Hejjj! Dziś mam dla Was posta z Waszej ulubionej komórki- Zajawkowicze!
Zajawkową windą jedzie....
Aneta Gąsiewicz -(ur. 12.01.1988) - Tancerka, blogerka, poczatkująca piosenkarka. Absolwentka POU- na kierunku reklama i marketing.
Swoją karierę zaczęła od tańca towarzystkiego-w wieku 8 lat.
Uczyła się w Warszawskiej Szkoły Baletowej, po ukończeniu której nastąpił okres fascynacji dancehallem i rozwijania się w tym kierunku.
Umiejętności w dancehallowe zdobywała szkoląc się między innymi na Jamajce gdzie reprezentowała Polskę na Mistrzostwach Świata.
Doświadczenie przed kamerami i na scenie zdobyła dzięki 2 edycji programu You Can Dance, w którym zaszła do połowy.
Od paru lat szkoliła się w hip hopie, a głównie w jego kobiecej wersji zwanej high-heels.
Prowadzi bloga modowo-lifestylowego. Uczy się śpiewu pod okiem profesjonalistów.
Zarówno dzisiejszy wywiad, jak i następne będą nieco inne od poprzednich.
Nasi Goście są wyjątkowi i tak też będą traktowani!
Każdy, kto do nas wpadnie zostanie przyjęty w inny, odpowiedni według nas sposób .
Aneta została zaproszona do Zajawkowej Windy i podobnie jak Rafał Koszyk-KLIK- i Paweł Płoski -KLIK- i Agnieszka Mrozińska-Jaszczuk zostanie wysłana w podróż po piętrach naszego bloku. Zaczynamy od piętra 10(najbardziej błahe pytanie), a finał odbywa się jak zawsze w Piwnicy, gdzie Aneta otrzyma klucz do komórki ZAJAWOWICZE.
Najbardziej błahe
pytanie- lubisz sprzątanie?
Lubię
sprzątać, ale muszę mieć do tego odpowiedni dzień. Najbardziej lubię sprzątać
łazienkę, kuchnię i odkurzać. Inne rzeczy takie jak wycieranie kurzy czy mycie
podłogi już nie bardzo. Uwielbiam również prasować i dlatego zawsze dostawałam
od mamy stertę ubrań do prasowania, która kończyła się pod sufitem.
Jesteś tancerką,
Twoje choreografie tańczone są na niebotycznych szpilkach, skąd pomysł na takie
‘tańce’?
Pomysł
wziął się z zajęć, które zobaczyłam podczas mojego pobytu w Los Angeles.
Poznałam Andye Jamieson, która prowadziła lekcje o nazwie high- heels. Gdy na
nie poszłam, zakochałam się w tym nieprzytomnie. Choreografie były do takiej
muzyki jakiej słucham czyli np. Beyonce, Rihanna i miały seksapil i zmysłowość,
ale też i siłę. Po powrocie do Polski pomyślałam, że nikt czegoś takiego nie
uczy i stąd wziął się pomysł. Jakieś zainteresowanie zajęciami było, jednak w
wielu szkołach nazwa takich zajęć to ladies, sexy dance i tym podobne. Ja
chciałam rozpromować to pod nazwą high-heels, ale wyszło to słabo. Spowodowane
to było prawdopodobnie tym, że dziewczyny mówiły, że nie chodzą w ogóle na
szpilkach i bały przyjść się bez, a inne były przestraszone tego, jak w tym
można tańczyć. Prowadziłam przez jakiś czas zajęcia, ale później, żeby zająć
się bardziej muzyką zrezygnowałam z prowadzenia z tego w ogóle. Zdobyłam dużo
doświadczenia i wprawy przez prowadzanie tych zajęć i treningów, dlatego nie
mam zupełnie problemu, żeby tańczyć na szpilkach i czuć się w tym swobodnie.
Czy Aneta to surowa nauczycielka? Potrafisz poskromić nieposłuszne
uczennice?
Nie
wydaje mi się, że jestem surowa. A nawet jeśli to w bardzo małym stopniu. Wiem
czego chcę prowadząc lekcje czy próbę, ale też nigdy nie krzyczę ani nie jestem
nieuprzejma. Mam swoją wizję co do
kroków, choreografii i tego jak coś widzę, ale jestem otwarta na czyjeś
propozycje lub uwagi. Często miałam wrażenie, że na początku lekcji ludzie się
mnie bali, ale jak tylko zaczynałam coś mówić i się wygłupiać to od razu
atmosfera się rozluźniała. Nie miałam też za wiele przypadków o ile w ogóle
nieposkromionych uczennic. Z reguły właśnie dziewczyny nie miały odwagi i
musiałam to z nich wydobywać. Jedyny problem jaki miałam w okiełznaniu uczennic
miałam podczas lekcji na wieczorze panieńskim. Więc z wiadomych powodów
koncentracja dziewczyn była zaburzona, ale trzeba zrozumieć, że na takiej
lekcji nie chodzi o naukę, a głównie zabawę i fajnie spędzony czas.
Ile zajmuje Ci przygotowanie choreografii do teledysków, na koncerty,
czy inne projekty?
To
zależy jak długi ma być projekt i do czego. Inaczej przygotowuje się do
układania choreografii artystce, inaczej tancerzom, inaczej jak robię projekt
dla siebie. Ale nie potrzeba mi jakoś wybitnie dużo czasu. Dla artystki
wystarczy mi około godziny, czasem może więcej, dla tancerzy podobnie chyba, że
muszę rozłożyć to na parę dni z powodu innych obowiązków. Proces wygląda tak,
że mam kawałek i przesłuchując kawałek po kawałku robię choreografię. Zazwyczaj
też układam poprzez schemat- najpierw refren a później zwrotki albo
odwrotnie. Jest to żmudny proces i jak jest ktoś jeszcze w mieszkaniu czy na
sali to muszę układać to na słuchawkach, ponieważ może to być irytujące co
chwila przewijanie do tego samego momentu w muzyce. Mimo to lubię układać i na
ogół nie mam problemu z weną, chociaż oczywiście zdarzały mi się takie
sytuacje, ale głównie wtedy kiedy nie leżała mi muzyka.
Tańczysz już wiele lat, nie odczuwasz ‘zmęczenia materiału’?
Prowadzisz bloga, na
którym publikujesz m.in. nagrane przez siebie covery piosenek znanych artystów-
masz piękną barwę głosu, uczysz się śpiewu?
Bardzo dziękuję za komplement.
Tak oczywiście, chodzę na lekcje wokalu raz w tygodniu, a oprócz tego poświęcam
czas muzyce prawie każdego dnia. Ćwiczę piosenki, czytam teorię, inspiruję się
i po prostu dokształcam. Nie da rady dojść w jakieś dziedzinie wysoko bez
uczenia się teorii i potem przekładania tego na praktykę. Tańca na początku
uczyłam się sama, w domu z komputera. Teraz też dużo uczę się sama, ale oprócz
tego mam swoją nauczycielką od wokalu oraz mojego narzeczonego, który jest po
szkole muzycznej, więc też mi w tym bardzo pomaga. Gdyby nie On nie miałabym w ogóle tyle odwagi
do zabrania się za to i uwierzenia w to. Wiem, że dużo nauki i pracy przede
mną, ale jeśli jest to związane z czymś co się kocha i sprawia przyjemność to
nie traktuje się tego jak lekcji za karę. Zależy mi na tym, żebym była coraz
lepsza, coraz więcej wiedziała i mogła tworzyć coś co znajdzie swoich
odbiorców. Mam nadzieję, że tak będzie.
Byłaś uczestniczką telewizyjnych projektów tanecznych - „You Can Dance”
oraz „Tylko Taniec” może czas na udział w programie muzycznym?
Udziały w programie dały mi
niesamowicie dużo doświadczenia i nauki o kontrolowaniu emocji, stresu i występu
na scenie i przed kamerą. Jednak po występie
w „Got to dance” postanowilam sobie, że był to ostatni raz.Wystarczy mi oceniania przez jury, słuchania opinii, które niekoniecznie są
zgodne z prawdą, albo nijak się do niej odnoszą. Prawda też jest
taka, że polskie programy oprócz pieniędzy dla osoby, która wygra nie dają
wcale wiele zarówno wygranemu, a szczególnie pozostałym uczestnikom. Oczywiście
są wyjątki i wiadomo, że potem można to sobie wpisać do CV i działa to na
korzyść, ale mimo to, jest to za mało. Parę
lat temu kiedy był ogromny boom na taniec to jako uczestnicy byliśmy traktowani
jak celebryci i mieliśmy potem dużo zleceń. Ale tego już nie ma i nikt
prawie nie pamięta, kto był w programie. Nie można porównywać
też muzycznych programów do tanecznych. Mimo to jednak i tak uważam, że
programy muzyczne nie dają za dużo uczestnikom, oprócz właśnie doświadczenia i
szkoły życia. Tylko niektórzy z nich robią „karierę”, ale bardzo często jest
ona tylko pozornie fajna, ponieważ opiera się na narzuconych przez wytwórnię
wymogach, które artysta musi przez ileś lat spełniać i wykonywać to, czego może nie chcieć. Oczywiście, że wytwórnie zagraniczne też narzucają
swoje warunki, ale tam przede wszystkim są większe pieniądze na wszystko, a
więc i większe możliwości. Myślę, że również są bardziej otwarte na więcej
styli muzycznych i oryginalność wokalistów. U nas moim zdaniem działa to na
zasadzie zrobienia z kogoś artysty, wypuszczenia chwytliwego kawałka (bądź nie),
które poleci w radiu, zarobieniu przez jakiś czas na tym, a potem zajęciem się
kolejną osobą. Nie podoba mi się to co się dzieje na polskim rynku muzycznym i
dlatego nie zamierzam się na nim skupiać ani do niego wchodzić, a już na pewno
nie przez programy wokalne. Nie czuje już takiej potrzeby i jest mi z tym
bardzo dobrze. Podziwiam ludzi, którzy jak się nie uda w jednym programie, idą
to trzech kolejnych i liczą na cuda i kokosy z nieba. Ale życzę im, żeby się im udało. Niech każdy realizuje własną drogę.
Skąd wziął się Twój blogowy pseudonim- FancyIcon?
Nad nazwą bloga myślałam
strasznie długo i dlatego też od powstania pomysł
założenia go do
rzeczywistego powstania minęło sporo czasu. Wymyślałam nazwę odchodząc
momentami od zmysłów i wymyśliłam mnóstwo nazw, ale wiedziałam, że jeśli nie
poczuje, że to ta nazwa ,to to nie będzie ta. Kategorycznie nie chciałam też,
żeby nazwa miała coś wspólnego ze słowami fashion, style i podobnymi, ponieważ
było tego już wtedy o wiele za dużo i nie chciałam iść w tą stronę. I tak
któregoś dnia z pomocą mojej koleżanki, z którą wymyślałyśmy różne słowa i
możliwe ich połączenia wpadłyśmy na pomysł słowa fancy, a potem słowa icon.
Postanowiłam je ze sobą połączyć obawiając się jednak, że słowo icon spowoduje
wydźwięku, że uważam się za jakąś ikonę. Ale naszczęście tak się nie stało.
Słowa połączyły się moim zdaniem idealnie i jestem bardzo dumna z tej nazwy.
Inne dwie nazwy na grupę taneczą (Damn Girls) oraz na mój artystyczny pseudonim
(Fancy) też wymyśliłam sama i jestem z nich zadowolona i dumna.
Masz wiele pasji, zajawek, gdybyś miała wybrać jedną- co by to było?
Bardzo trudno by mi było wybrać
jedną, bo mam ich sporo. Ale na pewno mam trzy główne pasje : śpiew, taniec i
moda. Moda i śpiew jest czymś co towarzyszy mi dopiero od paru lat na poważnie,
wcześniej to były tylko zachcianki, próby i marzenia. Taniec towarzyszy mi od
dziecka i odkąd pamiętam gdy tylko słyszałam muzykę zaczynałam dawać popisy.
Mimo to jednak myślę, że jakbym miała wybrać tą jedną to były to śpiew. Od lat
dusiłam w sobie potrzebę realizacji siebie w ten sposób i dopiero teraz mam
odwagę żeby to wydobyć. Jest to coś co sprawia mi niebywałą radość i czuję, że
żyję. Jak jestem na scenie jest to drugie miejsce po domu, w którym czuję się
na swoim miejscu i wiem, że było mi pisane.
.... I PYTANIE OBOWIĄZKOWE........
Co trzymasz w swojej piwnicy?
W
piwnicy nie trzymam nic, ponieważ jej nie posiadam. Ale w rodzinnym domu mam
piwnice i są tam stare albumy, moje zabawki i rzeczy z dzieciństwa.
Witam w Piwnicy BaBassment!!!
Czwarty klucz do Komórki Zajawkowiczów należy do Anety!
PORA NA WAS!
Jeżeli uważacie, że to właśnie Wy powinniście zostać posiadaczami magicznego klucza do BBS, piszcie do nas -babassment.blok@gmail.com
Chcecie lepiej poznać mojego Gościa?
Zapraszam do Galerii!
TANIEC:
O a czy ja mogę otrzymać taki klucz? Obserwuje, bo naprawdę podoba mi się pomysł.
OdpowiedzUsuńZapraszam! wielkie dzięki za miłe słówko :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń