Sąsiedzi! W to piękne niedzielne południe, pragnę Was zaprosić do Ciemni Fotograficznej...Chcę Wam przedstawić wyjątkowo tajemniczą postać... Katarzynę Kowalczyk...
Kasię odnalazłam dzięki Adamowi Fidusiewiczowi - bohaterowi poprzedniego posta -KLIK-. To właśnie Adam "podsunął" mi Jej zdjęcia. I jest! Udało mi się sprowadzić Ją do mojej ciemni!
Dla nowych mieszkańców Bloku- Komórka Ciemnia Fotograficzna to miejsce zwierzeń. Moi Goście będą opowiadać nie tylko o fotografii i wszystkim co z nią związane, ale także o życiu poza ciemnią- zupełnie prywatnie.Liczę na to, że ich historie i opowieści Was zaskoczą, zachwycą i zainspirują!(zgodnie z moją autorską zasadą 3Z).
START!
Trochę ciężko jest o sobie samej coś opowiadać. Ostatnio częściej
pokazuje to, co mam do przekazania fotografiami.
Choć nie zawsze tak było .
Jestem zwykłą 21 letnią dziewczyną . Wciąż szukam . Jeszcze
nie zaznałam spokoju i chyba jeszcze długa droga przede mną do tego.
Kasia Kowalczyk |
Przez całe swoje życie myślałam ,że moja przyszłość będzie
związana z teatrem, ale chyba ostatnio coś od tego planu odbiegłam .
Nadal kocham teatr, uważam ,że jest to
coś co dodaje mi skrzydeł . Jednak , poczułam w którymś momencie , że stoję w
miejscu i nie pozwalam sobie samej się rozwijać dlatego,że "coś poszło nie
tak " z moimi życiowymi planami.
Odkąd pamiętam ,wszystko wiązałam z
teatrem, szkołę, czas wolny, relaks.
Gdy zdajesz sobie sprawę ,że Twoje całe
życie jest czemuś podporządkowane ,czemuś co Ci się jak widać nie udaje
,ogarnia Ciebie najzwyklejsza pustka . Boisz się spojrzeć na wszystko z punktu
obserwatora i powiedzieć sobie samej ,że może najwyższy czas żyć dalej .
Zdawałam do szkoły teatralnej trzy razy. Niektórzy z mojego otoczenia zadają mi pytania : Dlaczego
tyle razy? Chciało Ci się ?
Tak. Bardzo. Uważałam ,że to jest to co chce robić
w życiu, byłam zdeterminowana, byłam w stanie wyprowadzić się do Krakowa by
przygotowywać się na studia o których marzyłam od dziecka.
Czasem przez to
wszystko byłam w stanie poświęcić niektóre relacje z ludźmi.
Ale jak to bywa , z biegiem czasu
patrzysz z większym dystansem . Nigdy
nie gloryfikowałam tego zawodu ,ale staranie się przez trzy lata o dostanie się
na studia wzbogaciło mnie o przede wszystkim więcej pokory i szacunku. Do
innych i samej siebie . Oczywiście ,odebrało mi też dużo pewności .
Gdyby nie to wszystko,nie robiłabym zdjęć. Zaczęło się u mnie
to dość niedawno.
Sięgnęłam po aparat w momencie w którym czułam ,że nie czuję się dobrze ze sobą i mam na sobie za dużo presji związanej z planami jakie sobie narzuciłam . Zaczęłam sobie zadawać pytanie czy chce faktycznie dostać się na te studia , czy może przypadkiem nie potrzebuje przerwy . Może, powinnam robić coś innego.Tylko,co? Przecież ... Nie potrafię nic innego. Poza ...Poza właściwie czym? ZDAWANIEM DO SZKOŁY TEATRALNEJ ?
W tym momencie uśmiecham się do monitora ,ale faktycznie tak było .
Szukałam czegoś pomoże mi przetrwać. W czym będę mogła czuć
,że się rozwijam i czuje satysfakcje . Aparat był pod ręką .
Kwestia zdjęć gdzieś tam się prześlizgiwała przez parę dobrych lat ,ale
nigdy nie w postaci mnie robiącej zdjęcia . Poważnie .Wszystko wyszło
instynktownie. Nadal wychodzi .
Nie miałam ustalonego planu ,wiedzy na temat
fotografii.
Wiedziałam,że jest to coś na tyle nieodkrytego przeze mnie,że
lepiej się nie wychylać i broń Boże nie
wyznawać komukolwiek ,że postanowiłam robić zdjęcia . Jestem osobą
bardzo płochliwą.
Dziadek zawsze mówił na mnie sarna i faktycznie.
Coś w tym
jest , w czymś ją przypominam.
Zaczynałam od autoportretów ,w zaciszu domu nie musiałam się
przed nikim kryć.
Byłam ja i aparat, mogłam robić wszystko co mi się żywnie
podobało . Głębia ostrości ,przesłona ... Dopiero niedawno dowiedziałam się co
to w ogóle jest. I wcale nie uważam ,że ta wiedza jest komukolwiek potrzebna. Jeżeli coś czujesz ,to po prostu to rób .
Fotografia była dla mnie terapią.Nadal w zasadzie jest. Pogodzeniem się z zaistniałą sytuacją w moim życiu.
To krakowskie okno dawało mi dużo spokoju , którego bardzo
potrzebowałam . Z czasem zaczęłam robić zdjęcia innym . I zdałam sobie sprawę
,że nie czuje problemu z nawiązywaniem kontaktu z osobą fotografowaną, wręcz
przeciwnie ,czułam się na odpowiednim miejscu . Czerpałam z nich tak bardzo jak
oni czerpali ze mnie . Wyznawałam im najgłupsze historie jakie tylko
przychodziły mi do głowy żeby się rozluźniali .
Skutkowało ,poważnie.
Pomyślałam " HEEEEEJ ,robię z siebie pajaca ,ale oni się przez to
otwierają" Co prawda, upłyciłam trochę tę"więź" ,ale faktycznie
coś w tym było . I jest nadal. Po tylu miesiącach ,nadal uważam ,że należy przed
fotografowaniem kogoś ,najpierw z ta osobą porozmawiać. O czymkolwiek ,o życiu
, o dniu dzisiejszym,o tym co dzisiaj jadł,jakie ma plany , jaki jest jego
dzisiaj ulubiony kolor . Jeżeli jesteś wrażliwy a uważam ,że fotografia ... w
dużej mierze trafia do osób wrażliwych , uda Ci się .Podświadomie wybieram
nietuzinkowe osoby. Które mają swoją historie ,swoje za uszami i przede
wszystkim bije od nich indywidualność. Nie robię tego specjalnie . Tak wychodzi
. Nie wiem co chce robić w życiu ,kim chce być. To absurd żeby w tym wieku
wiedzieć . Nie chce się ograniczać.
Żyje w świecie który nam nie ułatwia rozwoju , wbrew pozorom.
Każe nam się szufladkować od najmłodszych lat .
A ja w tym
momencie mam tego po dziurki w nosie . Teraz się czuje dobrze. I BOŻE ,niech
tak zostanie bo ten stan jest coraz lepszy .
Niecałe 2 tygodnie temu miałam swoją pierwszą sesje w studio.
Wszystkim tym którzy mają pewne obawy co do swojej życiowej
drogi ,chce powiedzieć żeby nie oglądali się za siebie . I robili przede
wszystkim to co czują i to co sprawia im przyjemność . Nie ma lepszej recepty
na szczęście .Przynajmniej dla mnie .
Mam tak samo. Tyle samo lat i wciąż nie mam pojęcia co powinnam w życiu robić. Czasem nasze największe marzenia po prostu nas wykańczają.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Tworzą niesamowity klimat.