dziś w Łaźni rozpoczynam nowy cykl: Taniej czy drożej? Znajdziecie w nim recenzje i porównania kosmetyków z różnej półki cenowej! Które z nich okażą się warte kupna? Czy cena zawsze jest odzwierciedleniem jakości? Zapraszam na pierwsze porównanie!
Rozświetlacz Chanel Joues Contraste Lumière 12 vs. Wibo Diamond Illuminator :
Na wstępie wyjaśnijmy sobie, po co nam rozświetlacz i jak go używać? :
Otóż rozświetlacz służy do modelowania twarzy, nadaje jej świeżości i młodzieńczego blasku. Trzeba jednak wiedzieć jak go odpowiednio aplikować i tu z pomocą przychodzi strobing, czyli obecnie najgorętszy trend makijażowy.
Czym jest strobing? To nic innego jak 'manipulacja' światłem. To właśnie dzięki grze światła, kości policzkowe muśnięte rozświetlaczem są uwydatnione, a twarz wymodelowana.
Strobing to niezwykle prosta technika makijażu - bez problemu nauczą się jej nawet wyjątkowo oporni:). Do jego wykonania potrzebujemy tylko dwóch narzędi: pędzla i rozświetlacza. I już możemy działać!
Gdzie aplikować rozświetlacz? Mam dla Was małą ściągę:
Skoro znamy już podstawy, zastanówmy się, w jaki rozświetlacz zainwestować? Przygotowałam dla Was porównanie dwóch rozświetlaczy - luksusowego Chanel - Joues Contraste Lumière i produktu z niższej półki, znanego z drogerii - Wibo Diamond Illuminator.
1. Taniej - Wibo Diamond Illuminator:
Testowałam go w pierwszej kolejności i nawet nie chciałam sprawdzać innego - byłam pewna, że rozświetlacz, to po prostu nie jest produkt dla mnie. Żaden!
Mam cerę problemową, a każda aplikacja tego rozświetlacza, z wielką gracją uwydatniała niedoskonałości, które chciałam ukryć.
W moim odczuciu, Wibo Diamond Illuminator, to produkt bardzo niskiej jakości. Oprócz tego, że podkreślał każdą nierówność, utrzymywał się na twarzy wyjątkowo krótko, a jego aplikację trzeba było wielokrotnie powtarzać. Dodatkowo 'efekt glow', który powinien być głównym atutem kosmetyków rozświetlających, zupełnie nie przypadł mi do gustu - za dużo migocących drobinek, jakoś tak zbyt intensywnie. Poza tym, opakowanie nie zawiera pudełka i nie jest zabezpieczone, co uważam za ogromny minus - trudno znaleźć 'niewymacany' produkt. Największym plusem tego rozświetlacza jest cena - nie przekracza 10 złotych. Spróbujcie, jeśli macie idealną cerę, może u Was się sprawdzi!
Podsumowanie : użyłam kilkukrotnie, więcej nie kupię, jestem na nie!
2. Drożej - Chanel Joues Contraste Lumière 12:
Ze względu na uprzedzenie, jakie mnie prześladowało po użyciu rozświetlacza Wibo, z pewną niechęcią spróbowałam jego odpowiednika od Chanel. Różnice widoczne są już na wstępie - opakowanie zawierające piękne, eleganckie pudełeczko, fajny aplikator z porządnego włosia, cudowne etui.
Uwielbiam piękne rzeczy, więc moja niechęć szybko zamieniła się w ciekawość i rozprowadziłam rozświetlacz na twarzy. WOW! Byłam w wielkim szoku! Bardzo subtelna, ładna i gładka (!) tafla, delikatny 'efekt glow', jednocześnie widoczne odświeżenie i trwałość!!! Kosmetyk zaaplikowałam tylko raz, nie potrzebowałam poprawek w ciągu dnia. Rozświetlacz Chanel w kolorze 12 Coups Minuit, to prawdziwy hit!!! Sprawdza się idealnie przy każdym (!) rodzaju cery, dzięki czemu stał się obowiązkowym dodatkiem do mojego codziennego makijażu. Rozprowadzony na obojczyk i ramiona świetnie sprawdzi się zarówno podczas wieczornego wyjścia, jak i w letnie, upalne dni.
Podsumowanie: używam od kilku dni, z pewnością kupię ponownie, jestem na TAK!
Zwycięzcą pierwszego pojedynku zostaje droższy rozświetlacz od Chanel. Jaki produkt wygra kolejną bitwę? Odpowiedź już wkrótce :D !
Ciekawy artykul ^.^
OdpowiedzUsuń