Sąsiedzi, poznajcie chirurga Pawła :)!
Uwaga: Każdy, kto odwiedzi blok(g) Bassement, zostanie przyjęty w wyjątkowy sposób. Doktor Paweł został zaproszony do Windy i podobnie jak m.in. Joanna Czech - kosmetyczka Kim Kardashian - wywiad TU, zostanie wysłany w podróż po piętrach bloku. Zaczynamy od piętra 10, gdzie tradycyjnie zadaję 'najbardziej błahe pytania'. Finał podróży to Piwnica, w której każdy Gość otrzyma klucz do BBS:).
Najbardziej błahe pytanie - Doogie Howser czy doktor House? Z którym serialowym superlekarzem mógłby Pan dyżurować?
Dyżurowałem z dwoma typami lekarzy i gdyby miało się to powtórzyć, chyba wybrałbym inny oddział... Jeśli miałbym już wskazać współdyżuranta, byłby to J.D. ze „Scrubs” – najbarwniejsza postać, najlepszego serialu medycznego w historii.
Jest Pan chirurgiem onkologiem, jak sam o sobie mówi - lekarzem z rozsądku. Zamienił Pan gitarę... na skalpel. Warto było?
Warto! Wybór medycyny faktycznie był podyktowany pragmatyzmem, ale z czasem zamienił się w pasjonującą przygodę. Chirurgia ma wiele wspólnego z muzyką. Wymaga finezji, zaangażowania, warsztatu. Improwizacja - podobnie jak w muzyce, zdarza się i w chirurgii. Gitary nigdy nie zostawiłem, po prostu jest ważna w innych momentach.
Muzyka nie zniknęła z Pańskiego życia - wydał Pan aż 3 płyty! To więcej niż wielu popularnych wykonawców na naszym rynku...
Zgadza się, kilkanaście lat temu grałem z zespołem katolickim i rzeczywiście wydaliśmy 3 krążki . To była wspaniała przygoda, która miała miejsce w beztroskich czasach licealno-studenckich. Nie ośmieliłbym się na porównanie naszej twórczości do tej reprezentowanej przez popularnych artystów. Byliśmy dzieciakami, którzy chcieli mieć pamiątki ze wspólnych lat grania. Nie stała za nami machina producentów, menadżerów. Pomagali nam rodzice i pewien popularny muzyk, który ku naszej radości pozwalał nam nagrywać w swoim studio. Muzyka do dziś towarzyszy mi bez przerwy - nawet na sali operacyjnej.
Wybrał Pan niezwykle wymagające specjalizacje - jako operator, musi Pan mieć stalowe nerwy, szczególnie, kiedy sytuacja na bloku wymyka się spod kontroli. Czy Pańskie oczekiwania dotyczące pracy na stanowisku chirurga były bliskie rzeczywistości, która od kilku lat jest doktora codziennością?
Szczerze mówiąc, podczas studiów byłem pewny jednej rzeczy - że nigdy nie będę chirurgiem! Pewnie dlatego moje oczekiwania nie były zbyt wygórowane ;). A tak na poważnie - w odpowiednim czasie spotkałem odpowiednich ludzi, którzy pokazali mi wszystkie aspekty pracy chirurga. Prawie cały rok po studiach spędziłem na sali operacyjnej, asystując do czegokolwiek się dało. Zaliczyłem operacje łatwe, trudne, krótkie i takie 13-godzinne, dlatego podejmując decyzję miałem realny pogląd na to, jak wyglądają kulisy pracy chirurga.
W trakcie przygotowań do wywiadu, powiedział Pan : "chirurgia uzależnia, mimo zmęczenia, po krótkim czasie bez sali, człowiek głupieje. Musi wrócić" - to znaczy, że zdarzało się Panu zwątpienie, które mogło doprowadzić do rezygnacji z tej specjalizacji?
Chyba nie ma miesiąca bez zwątpienia. Chirurgia to piękna, bardzo angażująca, ale też wyjątkowo zaborcza dziedzina medycyny. Czy chcemy, czy nie, nasze życie i tak będzie podporządkowane właśnie chirurgii, co bywa frustrujące. Zdarza się, że człowiek zaczyna się poważnie zastanawiać - czy warto? A to nierzadko prowadzi do rezygnacji z czynnej operatywy. Moja żona żartuje, że nie może jeździć ze mną na wakacje dłuższe niż dwa tygodnie, bo zaczynają mnie świerzbić ręce i staję się nieznośny. Z tego co wiem, żony moich kolegów po fachu, mają podobne odczucia, co do swoich współmałżonków.
Freestyle - co w głowie, to na języku
Cieszy mnie fakt, że nowoczesne środki komunikacji, takie jak choćby Instagram, umożliwiają przedstawienie odbiorcy 'prawdziwej' medycyny. Dość już prezentowania wiecznie sfrustrowanych, niedocenionych, skorumpowanych lekarzy, którymi w imię oglądalności karmią nas gazety i telewizje.
Pański profil na Instagramie @chirurgpaweł zrzesza niemałą społeczność - ponad 10 tysięcy osób obserwuje Pana twórczość i z podziwem wyraża się o pisarskich zdolnościach. Poetyckie ujęcie codzienności chirurga Pawła, pociągnęło tłumy. Pisanie, to forma terapii? Odreagowanie emocjonalnego rollercoastera, który towarzyszy Panu w pracy?
Zdarza się, że tak, chociaż traktuję to raczej jako 'coś', co przypomina album, upamiętniający pewne chwile. Urządzenie do zapisu i utrwalania momentów, emocji, śmiesznostek i wzruszeń. Jak myślodsiewnia z Harry’ego Pottera.
A czy chirurg po pracy potrafi wyłączyć 'szpitalne myślenie'?
A czy muzyk przestaje zwracać uwagę na dźwięki? Tak jak wcześniej wspomniałem chirurgia i muzyka mają wiele wspólnego, są żywą częścią nas. Chyba nie da się tak po prostu 'z tego'' wyłączyć .
Wróćmy jednak do szpitala - jaki przypadek medyczny, z którym miał doktor do czynienia najbardziej zapadł Panu w pamięć?
Nie potrafię przywołać konkretnego przypadku, który w sposób szczególny zapadłby mi w pamięci. Codziennie dzieje się coś wyjątkowego. Są pacjenci, o których wciąż pamiętamy, choć nie ma ich już z nami, są operacje, których wspomnienie nie pozwala zasnąć... Jedno jest pewne - w chirurgii nie ma nudy.
Fascynują mnie pacjenci, którzy w rocznicę operacji onkologicznej zakończonej sukcesem, przynoszą do Kliniki tort urodzinowy. Rok po roku - od momentu, gdy narodzili się na nowo. Coś niesamowitego.
Pamiętam pierwszą operację, którą wykonałem. To był poważny zabieg w obrębie jelita grubego. Przeżywałem to do tego stopnia, że cała sprawa mi się przyśniła. W środku nocy obudziłem moją wtedy jeszcze kandydatkę na żonę i szturchając mówiłem „wstawaj, wstawaj, jedziemy operować, bo rozeszło się zespolenie (jelitowe)…”.
Ostatnio wciąż wspominam moment, kiedy po 15 miesiącach walki o zdrowie pewnego pacjenta, mogłem mu powiedzieć - "już się nie spotkamy, bo jest Pan zdrowy”. To piękne chwile. Większość tych ważnych momentów, pamiętnych pacjentów udało mi się odtworzyć i ulokować w instagramowej myślodsiewni.
Co zwycięży w ostatecznym rozrachunku - chirurgia, muzyka, pisanie...?
Pisanie o chirurgii w muzycznej oprawie...
Parter - Co przechowuje Pan w swojej Piwnicy?
Zbuntowanego nastolatka, który nauczył się grać na perkusji, bo koledzy powiedzieli, że dziewczyny lecą na bębniarzy. I wszystko to, co wraca, gdy jadę sam autostradą. Co nieznośnie atakuje, gdy nie ma dokąd uciec przed samym sobą. To rzeczy wesołe, smutne, sukcesy, porażki, a czasem zwykłe głupotki...
0 komentarze:
Prześlij komentarz