O tym jak zacząć planowanie zakupów i menu, dlaczego warto to robić i jakie są tego zalety, opowie Paula Bojakowska, autorka najprostszego bloga kulinarnego wilkuchnia.pl , propagatorka idei less waste.
>>> Gotowanie dla opornych - dania z 7 składników. Wywiad z wilkuchnia.pl
Jaki jest cel planowania zakupów i menu?
Moim celem jest oszczędność. Oszczędność czasu, pieniędzy i... zasobów naturalnych. Planując zakupy, kupujemy mniej przetworzonych, pakowanych w plastik produktów, marnujemy mniej, wyrzucamy mniej. Rzadziej też jemy na szybko i w przypadkowych miejscach.Jak zacząć?
To może wydawać się banalne, ale warto zacząć od zjedzenia produktów, które 'zalegają' w naszych domach. Często zaopatrujemy się na zapas i nie ma w tym nic złego, jeśli robimy to w sposób przemyślany. Ważne abyśmy zdawali sobie sprawę z tego, co mamy we własnej kuchni. Ile razy kupujemy produkty, które już stoją w naszej szafce? Przyznam, że sama myślałam, że dobrze radzę sobie z tym tematem, ale ostatnio, przy okazji przeprowadzki przeraziłam się ilością zachomikowanego jedzenia. Mogłabym tymi puszkami, paczkami i słoikami wykarmić pułk wojska! Każdy z nas ma poupychane po szafkach, kątach lodówki i zamrażarki produkty, które kupiliśmy w dobrej wierze, a teraz czekają na lepsze czasy. To od nich warto zacząć.Jakich narzędzi do planowania potrzebujemy?
Może być kartka i długopis, może być komputer, telefon. Narzędzia maja się dopasować do nas, nie odwrotnie. Jestem fanką elektronicznych rozwiązań i wszystko organizuję w Google docs, ale działania wielbicieli kalendarzy, plannerów, kolorowych zakreślaczy i papieru będą równie skuteczne.Z jaką częstotliwością i na jaki okres czasu należy przygotowywać plan zakupów?
Wszystko zależy od naszych nawyków, preferencji, liczebności rodziny i pory roku. Według mnie przygotowywanie planu zakupów i menu na tydzień, to dość uniwersalne rozwiązanie. Oczywiście latem, kiedy jest sezon na pyszne owoce i warzywa, warto pozwolić sobie na extra rundkę po bazarku. Ograniczanie wizyt w sklepie do jednej tygodniowo jest ogromną oszczędnością. Zdałam sobie sprawę, że 'główne' zakupy planuję dużo rozważniej, jeśli nie zostawiam sobie furtki pt. 'a, najwyżej skoczę do sklepu za rogiem'. Sytuacje awaryjne się zdarzają, jednak znacznie rzadziej niż wcześniej.Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie planu zakupów i jadłospisu?
Około 15 minut. Z czasem planowanie staje się sprawnym i szybkim procesem, choć u mnie wygląda ono trochę inaczej ze względu na prowadzenie kulinarnego bloga. Zakupy tygodniowe muszą grać idealnie z planami blogowymi, więc zajmuje to odrobinę dłużej. Planowanie uważam za szalenie proste i całkiem przyjemne. Można zaangażować w to całą rodzinę - niech każdy wybierze swoją ulubioną potrawę lub składnik, a wokół wspólnych pomysłów łatwiej będzie zbudować całe menu.Na jaki budżet określać plan zakupów na początku?
Planowanie posiłków i zakupów zaczęłam na studiach, kiedy to musiałam zwracać szczególną uwagę na wydatki. :) Okazało się, że jedzenie stanowiło lwia część miesięcznych kosztów życia, więc była to pierwsza sfera, w której wprowadziłam oszczędności.Na początku warto zwrócić uwagę na to ile wydajemy standardowo, bez planowania. Potem można zorganizować zaplanowane zakupy i porównać rachunki. Czy udało się coś zaoszczędzić dzięki temu, że do sklepu weszliśmy z listą? Jeśli tak, to o jakich oszczędnościach mowa? Co pożera najwięcej naszego budżetu, co możemy zmienić? Często buduję swoje menu w oparciu o promocje i produkty sezonowe. Wbrew pozorom oszczędzanie nie musi się wiązać z odmawianiem sobie wszystkiego, co dobre.
Na ile posiłków należy przygotować dzienny jadłospis?
U nas najlepiej sprawdza się planowanie po trzy posiłki dziennie. Zdarza się, że wiem dokładnie co zjemy każdego dnia, np. kiedy wykorzystuję rosół do zrobienia innej zupy lub dania i potrzebuję ciągłości w planowaniu. Najczęściej jednak wypisuję po prostu 7 śniadań, obiadów, kolacji i wybieramy w ciągu tygodnia z tej listy to, na co mamy ochotę. Jeden posiłek w tygodniu zawsze zostawiam 'pusty' - to okazja na obiad lub kolację na mieście, albo... 'dojadanie' resztek. Pamiętajcie, żeby do planowania menu dołączyć przekąski, jeśli lubicie sobie 'pochrupać'.Jakich zasad przestrzegać przygotowując plany posiłków i zakupów?
* Pamiętajmy, aby zacząć od 'rozejrzenia się' w domu. Proponuję raz w miesiącu zrobić remanent szafki, lodówki i zamrażarki - to rozsądna praktyka, która szybko wchodzi w krew. Warto używać notatek głosowych - odpalić telefon i dyktować zawartość półek. Aplikacja zamieni głos w tekst i lista produktów, które należy wykorzystać gotowa!
* Kupujmy wyłącznie to, co zjemy. Jeśli rodzina nie przepada za super wynalazkami, nie wrzucajmy takich do koszyka. Można się ograniczyć np. do jednej nowości tygodniowo - nowy posiłek, nowa przyprawa, nowy składnik, nowe warzywo. W taki sposób będziemy stopniowo poszerzać swój przepiśnik, nie marnując pieniędzy, czasu i nerwów.
* Nie podchodźmy do zadania zbyt ambitnie. Lista ma być funkcjonalna i realistyczna, inaczej planowanie nie ma żadnego sensu. Co z tego, że raz w tygodniu na stół wjadą mrożone pierogi? Plan posiłków ma być odzwierciedleniem tygodnia, a nie jego wyidealizowaną wersją, w której codziennie wstajemy o 5, żeby wyciskać świeże soki i piec chleb na śniadanie. Oczywiście, planowanie daje nam więcej kontroli, więc możemy stopniowo poprawiać to, jak jemy. Ale bez przesady, jesteśmy tylko ludźmi, a tworzenie list i jadłospisów, to tylko narzędzie, które ma nam pomóc.
Na górze jest plan posiłków (można dopisać dni tygodnia, bądź zostawić taki ,,luźny’’) z uwzględnionym jednym pustym posiłkiem do improwizacji. To może być obiad u rodziców, kolacja na mieście, śniadanie w biegu lub dojadanie gulaszu, który miał być na 2 obiady, ale wyszedł cały gar. Oczywiście tych posiłków może być więcej i mogą się nazywać inaczej. U mnie zwykle jest śniadanie, coś na wzór lunchu i wieczorem ciepła obiado-kolacja.
Niżej umieściłam tabelkę z trzema kolumnami, która będzie zawierać produkty, bazę do posiłków.
Pierwsza kolumna po lewej, to nasze domowe zapasy. Zawsze zaczynamy od tej rubryki. Staram się zacząć od świeżych, napoczętych produktów, tych z krótką datą ważności, choć pilnuję też, aby regularnie wykorzystywać produkty suche i paczkowane. Te, które przydadzą mi się w danym tygodniu podkreślam i wytłuszczam.
Druga kolumna, to aktualne promocji. Wypisuję tu produkty, które lubimy i na bieżąco robię burzę mózgów wypełniając górne kafelki propozycjami posiłków. Jeśli potrzebuję czegoś do stworzenia danego dania, a nie mam tego w domu, ani nie widzę na promocji, dana rzecz ląduje w rubryce dodatkowe. Gdy wszystkie 20 kafelków się wypełni, kopiuję rubryki promocje i dodatkowe na listę zakupów i śmigam do sklepu :)
Paula, to absolutna mistrzyni organizacji! Planujecie zakupy i jadłospis? Skorzystacie z ryciny Wilkuchni? Dajcie znać:)!
* Róbmy zapasy, ale z głową! Kupujmy na promocjach po dwa lub trzy artykuły, które mają u nas wzięcie. Sama często robię tak choćby z produktami suchymi lub mięsem, które mogę zamrozić. W perspektywie czasu, to spora oszczędność.
* Nie podchodźmy do zadania zbyt ambitnie. Lista ma być funkcjonalna i realistyczna, inaczej planowanie nie ma żadnego sensu. Co z tego, że raz w tygodniu na stół wjadą mrożone pierogi? Plan posiłków ma być odzwierciedleniem tygodnia, a nie jego wyidealizowaną wersją, w której codziennie wstajemy o 5, żeby wyciskać świeże soki i piec chleb na śniadanie. Oczywiście, planowanie daje nam więcej kontroli, więc możemy stopniowo poprawiać to, jak jemy. Ale bez przesady, jesteśmy tylko ludźmi, a tworzenie list i jadłospisów, to tylko narzędzie, które ma nam pomóc.
A czego nie robić?
Jedyne, co mi przychodzi do głowy to NIE WYDZIWIAĆ. Nie kombinować, nie wprowadzać skomplikowanego kodu kolorystycznego, nie siedzieć nad tym dwie godziny, nie rozpisywać każdego posiłku razem z przyprawami. Im prościej, tym lepiej.Od jakiego czasu przygotowujesz plany zakupów i menu?
Przyznam, że jako osoba roztrzepana, raczej nie jestem urodzonym specem w dziedzinie planowania. Musiałam się tego nauczyć, więc w tym całym lenistwie i nieogarnięciu, metodą prób i błędów wypracowałam najbardziej łopatologiczną metodę, która po prostu działa. Chętnie się nią dzielę, bo jestem niemal pewna, że sprawdzi się u każdego. Poradzicie sobie nawet jeśli nie potraficie i nie lubicie planować, gospodarować, ani wydzielać budżetu. Znam to aż za dobrze :).Plan posiłków według Pauli
Poniżej naszkicowałam najmniej skomplikowany plan świata.Na górze jest plan posiłków (można dopisać dni tygodnia, bądź zostawić taki ,,luźny’’) z uwzględnionym jednym pustym posiłkiem do improwizacji. To może być obiad u rodziców, kolacja na mieście, śniadanie w biegu lub dojadanie gulaszu, który miał być na 2 obiady, ale wyszedł cały gar. Oczywiście tych posiłków może być więcej i mogą się nazywać inaczej. U mnie zwykle jest śniadanie, coś na wzór lunchu i wieczorem ciepła obiado-kolacja.
Niżej umieściłam tabelkę z trzema kolumnami, która będzie zawierać produkty, bazę do posiłków.
Pierwsza kolumna po lewej, to nasze domowe zapasy. Zawsze zaczynamy od tej rubryki. Staram się zacząć od świeżych, napoczętych produktów, tych z krótką datą ważności, choć pilnuję też, aby regularnie wykorzystywać produkty suche i paczkowane. Te, które przydadzą mi się w danym tygodniu podkreślam i wytłuszczam.
Druga kolumna, to aktualne promocji. Wypisuję tu produkty, które lubimy i na bieżąco robię burzę mózgów wypełniając górne kafelki propozycjami posiłków. Jeśli potrzebuję czegoś do stworzenia danego dania, a nie mam tego w domu, ani nie widzę na promocji, dana rzecz ląduje w rubryce dodatkowe. Gdy wszystkie 20 kafelków się wypełni, kopiuję rubryki promocje i dodatkowe na listę zakupów i śmigam do sklepu :)
Paula, to absolutna mistrzyni organizacji! Planujecie zakupy i jadłospis? Skorzystacie z ryciny Wilkuchni? Dajcie znać:)!
0 komentarze:
Prześlij komentarz